Jak wiadomo, mężczyznę poznaje się nie po tym, jak zaczyna, ale jak kończy. Również i nie do trzech, ale do czterech razy sztuka, zobaczmy więc co szykuje nam towarzysz Mikołaj w ten ostatni dzień, po sobotniej czterogodzinnej audiencji u swojego Księcia.
Wersja dla aktywnych – zaczynamy o 17 na Tent Stage, gdzie zapalą się Neony, młoda wrocławska formacja wykazująca ewidentne wpływy wszechobecną falą indie. Na portalu last.fm opatrzono ich tagiem gimnazjum, więc oby tylko zaprezentowali wyższy poziom niż wyniki tegorocznych testów... Żądni nieco mocniejszych i wciąż polskich dźwięków popędzą godzinę później przed scenę główną, paradoksalnie zajmowaną przez zespół nieznany dobrze szerszej publiczności (czyt. nieznany mi)– The Black Tapes.
Amatorzy super-alternatywnych klimatów powinni w porze wieczorynki zjawić się pod namiotem, w którym pojawi się kwartet zza kanału La Manche - These New Puritans. Sugerowałabym jednak zregenerować siły przed Main Stage, o 20 bowiem scena należeć będzie do The Wombats. Zespół wydał niedawno drugi album, wokalista wyszedł z depresji – będzie wesoło. Na pewno wielu skorzysta z zaproszenia Let’s dance to Joy Division. Let’s dance to The Wombats?
Miłośnicy zgoła innych dźwięków okupować będą w międzyczasie Tent Stage. Zagości tam (całe szczęście, gdyż otwarte przestrzenie nie służą tego typu koncertom) brytyjskie odkrycie ostatnich miesięcy – oniryczny młody multiinstrumentalista James Blake. Po nim scenę przejmie duet Hurts, który w tym roku korzysta z hype’u i występuje chyba na każdym możliwym festiwalu. Przy całej mojej sympatii, jeżeli nie pokażą niczego nowego… cóż, załóżmy, że pokażą.
Prawdziwą rewelacją dnia o 22 będzie długo wyczekiwany koncert ostatniego headlinera – The Strokes. Panowie zjednoczyli się po 5 latach rozłąki, wytrzeźwieli, nagrali album, spakowali walizki i wyruszyli uszczęśliwiać rzesze stęsknionych fanów na świecie. Bez ironii, cytując Czesława Mozila: ja się cieszę, mnie to podnieca. Będzie to ich pierwsza wizyta w Polsce, spodziewamy się fajerwerków!
O północy Main Stage powita openerową córkę marnotrawną – M.I.A. Czego by o niej nie powiedzieć, obrazimy się, jeśli nie będzie Paper Planes.
Dowód przyjaźni żydowsko-arabskiej, duet Chromeo rozrusza namiotową publikę po występach poprzedników w okolicach 1, a komu wystarczy sił w ten finał ostatniego dnia, świętować będzie zakończenie festiwalu przed sceną główną w rytm setu kanadyjskiego DJ’a o groteskowej głowie ogromnej myszy – Deadmau5. Nie obędzie się bez porównań do zeszłorocznego 2manydjs, ale spokojnie, ten pan też potrafi.
Co warto zobaczyć w ciągu tego dnia na innych scenach? Dla koncertowych bywalców żadną specjalną atrakcją nie będzie na pewno Vavamuffin. Na Talent Stage zaprezentuje się natomiast grupa Wilson Square, od czasu do czasu brzmiąca echem w radiu, jednak wciąż nie dość doceniana. Dla zmęczonych elektroniką, o fantastycznej porze - 2 nad ranem Alter Space proponuje koncert Baaba Kulka.
Jaka była ta jubileuszowa edycja, odpowiemy sobie za kilka dni. Jedno jest pewne: ten festiwal tworzą nie koncerty, nie pogoda, ale ludzie. W imieniu redakcji i swoim własnym pozostaje mi tylko powiedzieć: do zobaczenia na Babich Dołach!
Mon Ziobro